niedziela, 22 lutego 2009

Udany dzień

Dziś był naprawdę udany dzień. Zaczęło się od pysznego śniadnka z samego rana. Madzia przyszykowała pycha jajecznice, w bułeczkach zapiekanych w piekarniku. Potem pograliśmy sobie trochę w nasz najnowszy nabytek - Prince of Persia: Rival Swords. Jeśli ktoś, grę zna, to może się troszkę zdziwić: gra jest przecież jednoosobowa, więc jak mogą w nią grać dwie osoby? Cóż, sprawa wygląda tak, że ja steruje postacią, wspinając się po ścianach i walcząc z tymi wszystkimi przeciwnikami, a Madzia rozwiązuje zagadki i odnajduje pułapki. Innymi słowy ona jest mózgiem, a ja mięśniem i w ten sposób przechodzimy kolejne etapy gry :). Potem jeszcze krótkie zaplanowanie przygotowań na wyjazd do Włoch (który już za tydzień) i o jedenastej ruszyliśmy na miasto.

W sumie cały dzień spędziliśmy w objazdach. Kupiliśmy buty narciarskie dla Madzi na wyjazd, odebraliśmy moje narty i buty z piwnicy rodziców, odwiedziliśmy moją mamę i babcię, odwiedziliśmy rodziców Magdy a na końcu... pojechaliśmy na górkę Andersa, aby pozjeżdżać na tak zwanym "jabłuszku". JAKIE TO BYŁO ZAJEBISTE!!!. Aż żałowałem, że nie wziałem ze sobą apartu. Stok jest bez kitu tak ośnieżony, że spokojnie można tam na nartach zjeżdzać, nie żartuje! Wszystkim znudzonym dniem powszednim, polecam górkę przy Kamiennej, teraz w czasie zimy, pełen odlot!! Tylko ciuchy potem mokre..., ale cóż takie życie ;)



wtorek, 17 lutego 2009

Dzień kota


Dziś dzień kota, z tej okazji Madzia robiąc pranie, za jednym zamachem przeprała też Skarpetę-Scarlettę. Biedny kot, ale cóż, takie życie.

poniedziałek, 16 lutego 2009

Danie mistrzów


Skrojona cykoria zmieszana z kawałkami jajka serwowana w misce średniej wielkości. Tylko palce (yyy.. pazury) lizać i uszami (gdyby tylko je gady miały)) trząść.

niedziela, 15 lutego 2009

Walentynki Dniem Gofrów

14 lutego nie mógłby się obejść bez romantycznego prezentu dla mojej kochanej Madzi. Mogłem oczywiście kupić jej kwiaty, może biżuterię albo na przykład napisał bym wiersz... ale i tak nic nie przebiłoby prezentu jaki dostała ode mnie, a mianowicie... tadam tadam: GOFROWNICY!

Yeah! I śmiejcie się ile chcecie, jej sie podobało. Wieczorem obżeraliśmy się pysznymi goframi z bitą śmietaną, brzoskwiniami i anansem. I było kurde romantycznie (na nasz dziwny gofrowy sposób).



piątek, 13 lutego 2009

Z cyklu: znajdź kota

Kot, mistrz kamuflażu. Dla ambitnych zadanie: znajdź kota.




wtorek, 10 lutego 2009

Prywatny blog start!

Blog zawodowy mam, ale niedosyt i ten wewnętrzny, niepohamowany ekshibicjonizm, spowodował, że powstał jeszcze ten jeden, prywatny, offline'owy.

Jedna Magda, jeden kot, trzy żółwie (czwarty jest na ersamusie u mojej mamy). Raz dwa trzy start, zaczynamy.